Coraz częściej zauważam jak asertywne mamy społeczeństwo. Ludzie nauczyli się korzystać z przysługujących im praw. Wiedzą jakie prawa przysługują im jako klientom bo teraz każdy jest klientem z prawami, czyli kimś bardzo ważnym.
Przychodzi mi taki jeden z drugim, albo nawet z dziewczyną, której chce błysnąć po oczach swoją asertywnością, do mojego sklepu i robi jakieś histerie po drugiej stronie lady. Ta strona to dla mnie strefa klienta czyli tego z którym robię interes i taki koleś średnio wpisuje mi się w koncepcję biznesu ze swoimi tyradami na temat limitów płatności kartą czy też prawie do zwrotu towaru, tudzież wyimaginowanej gwarancji.
Zazwyczaj wyczuwam takiego delikwenta już na samym początku bo mądrale nie mają w zwyczaju mówić dzień dobry. Są przecież u siebie i ten tam jakiś sprzedawca jest tylko elementem wystroju wnętrza.
Częstą cechą jest też zadawanie pytań, na które najwyraźniej znają odpowiedź, jedyną słuszną i tylko po to je zadają żeby mieć pretekst do wygłoszenia jakiejś istotnej dla nich myśli. Często bez związku z zakupami. Często bez sensu także.
Przywykłem, więc z uśmiechem tłumaczę, że nie mam obowiązku przyjmować zwrotów i nie przyjmuję bo nie chce mi się bawić z papierkami tylko dlatego że klient kupuje coś czego wcale nie chce. Tłumaczę, że nie przyjmuję chętnie płatności kartą na małe kwoty gdyż mój koszt takiej transakcji pochłania cały zysk a jestem tu dla zysku właśnie a nie na wakacjach. Ciężko jest ludziom wytłumaczyć, że kosztem jest w tym przypadku nie tylko prowizja od transakcji ale także dzierżawa terminala, koszt utrzymania łącza telefonicznego dla terminala, koszt rolek do wydruków, oraz fakt że pieniądze trafiają do mnie z opóźnieniem.
Kwestii braku gwarancji tłumaczyć nie mam siły więc po prostu mówię, że jej nie ma. Wtedy próbują w świętym oburzeniu dowieść, że powinna być a mnie pozostaje jedynie uśmiech.
Ostatecznie i tak taki klient kupuje i wraca ponownie bo produkty sprzedaję dobre i z każdą kolejną wizytą jego asertywność powoli słabnie. Czasem jeszcze wyrwie mu się jakaś mądrość wyczytana na forum internetowym, które uważa za wyrocznię. Jednakże mój sklep to moje królestwo i panują tu moje zasady a dzieciarnia z for nie ma nic do powiedzenia. Prowadzę dobry sklep i misyjnie wręcz leczę wybujałą asertywność moich klientów. Robię to zupełnie gratis żeby nie przyjmować zwrotów, wystawiać kart gwarancyjnych i realizować płatności kartą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz